niedziela, 6 października 2013

Rozdział 4.

-Rise i Shine - usłyszałam Jasona śpiewającego mi do ucha.
Spojrzałam na niego, miał na sobie biały t-shirt. Z jego zwyczajnych, niskich spodni zwisał pasek, który trzymał je jeszcze. Zauważyłam, że z jego lewej przedniej kieszeni wystawał kolorowa chustka, w prawej prawdopodobnie znajdował się załadowany pistolet. 
Nienawidzę się za to że muszę to przyznać, ale wyglądał dobrze, walczyłam za pragnieniem uderzenia siebie nawet za taką myśl. Wtedy zdałam sobie sprawę jak brzydko teraz wyglądam. Chrząknęłam i przewróciłam się na drugą stronę, chowając twarz w poduszkę, odmawiając wstania.
Nagle poczułam jakiś zimny metal na mojej skórze, zgaduję że to jego naładowany pistolet. Wstałam walcząc z pragnieniem aby rzucić moje oczy na jego bi-polarne nawyki. Jedną minutą śpiewał piosenki do mojego ucha, następnie groził mi spluwą. 
Spojrzałam na niego z ramionami skrzyżowanymi na piersiach, nie dbając już na to że wyglądam jakbym wyszła z suszarki.
-Musisz iść pod prysznic. -powiedział bez emocji, rzucając mi parę bokserek, legginsy i t-shirt. 
Złapałam je zanim uderzyły o podłogę i ruszyłam do łazienki.
-Masz 20 minut, jeśli nie wyjdziesz w ciągu nich wejdę tam po ciebie -groził przez zamknięte drzwi.
Przewróciłam oczyma i weszłam pod prysznic, pozwalając gorącej wodzie zrelaksować moje napięte mięśnie.

Skończyłam się ubierać, gdy nagle usłyszałam głośny huk zza drzwi.
-Czas minął! -usłyszałam jego krzyk, patrząc na jego twarz z irytacją olśnienia.
-Co teraz? -spytałam wyraźnie zirytowana.
Przewrócił oczyma.
-Idziesz ze mną. -powiedział ciągnąć mnie w stronę swojego samochodu.
Pokierowałam się do tyłu samochodu, kiedy mnie zatrzymał.
-Usiądź z przodu, muszę cię poobserwować by cię zapamiętać. -powiedział wskazując na przód samochodu.
Uspokojona usiadłam na miejscu pasażera, umysłowo śmiejąc się jak głupi był zabierając mnie do miasta, w którym pewnie wszyscy ludzie będą na mnie patrzeć. 
Usiadł obok mnie, zauważył mój uśmiech i zaczął chichotać. Spojrzałam na niego z pytającym wyrazem twarzy.
-Nie jestem głupi April, nie jedziemy z powrotem do miasta w którym wszyscy będą na ciebie patrzeć. Jesteśmy trzy miasta dalej by mieć pewność. -powiedział uśmiechając się bezczelnie, wygrał. Wyjrzałam przez okno, wyraźnie sfrustrowana całą sytuacją. 
Przez pierwsze minuty było cicho, aż w końcu wzięłam sprawy w swoje ręce.
-Co to znaczy, że widziałam zbyt wiele? -spytałam, choć miałam wrażenie że mnie nie odpowie.
-Oznacza dokładnie to, co powiedziałem, widziałaś za dużo. -powiedział nie odrywając wzroku od drogi.
-Czy ty mówisz o tym, gdy egoistycznie zabiłeś mojego ojca, 5 lat temu? -spytałam, a gniew wypełnił mój głos.
Zaśmiał się do siebie.
-Egoistycznie? -spytał.
-Tak, egoistycznie, to był mój ojciec, znaczy i ci inni ludzie, mieli rodziny. -powiedziałam wreszcie uwalniając to co czułam przez ostatnie pięć lat.
-Mój brat też miał rodzinę, zabrałem mu życie i nie myślałem o tym dwa razy. -splunął wyraźnie sfrustrowany.
Przestaliśmy rozmawiać, aż do chwili kiedy zrozumiałam co miał na myśli mówiąc, że zabił swojego brata.
-Uh, przepraszam.. -zaczęłam go przepraszać.
Przerwał mi.
-Cokolwiek. -powiedział tak po prostu.
Spojrzałam na drugą stronę, patrząc w okno.
Co sekundę patrzyłam przed siebie jak szybko jedziemy, prawdopodobnie szybciej niż ograniczenia na to pozwalały.
Zwróciłam się w stronę Jason'a gdy zapalał papierosa, substancje wdychał głęboko a wydychał czarny dym, patrzyłam na niego z ciekawością, że jeszcze nie opuścił wzroku z drogi.
-Tak czy inaczej, dokąd jedziemy? -zapytałam cicho nie chcąc wyprowadzić go z równowagi i tak był już na krawędzi.
Obserwowałam go gdy wdychał i wydychał substancje ostatni raz przed wyrzuceniem reszty papierosa za okno. Odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie.
-Muszę kupić materiały do mojej firmy, a ponieważ ci nie ufam by zostawić cię samą w domu, jedziesz ze mną. -powiedział umieszczając na twarzy sarkastyczny uśmiech po wypowiedzianych słowach.
Znowu walczyłam z pragnieniem, by wywrócić oczyma na niego.


Spojrzałam w dół, nerwowo bawiąc się palcami jeszcze raz układając sobie w myślach mój plan ucieczki.
Zostałam przywrócona do rzeczywistości gdy poczułam mocny uścisk na moim ramieniu, wyciągający mnie z samochodu.
-Chodźmy. -usłyszałam niecierpliwy bełkot Jason'a.


***
Przepraszam za to że rozdziały są tak krótkie, jednak nie zależy to ode mnie, a uwierzcie mi chciałabym by były dłuższe.. Mimo że nawet takiej długości rozdział tłumaczy mi się mega długo.
Postaram się w tym tygodniu dodać co najmniej dwa-trzy nowe :) 


1 komentarz:

  1. ciekawe czy April plan ucieczki wcieli w życie :)


    ~Roza

    OdpowiedzUsuń